Recenzja filmu

Mniejsze zło (2009)
Janusz Morgenstern
Lesław Żurek

Złe wychowanie

Film Morgensterna jest kawałkiem porządnego kina, które wie, jak posługiwać się "mądrym" śmiechem. Czy pozostanie nam coś więcej, gdy dobro zostanie zastąpione wyłącznie mniejszym złem?
Reżyser "Mniejszego zła", Janusz Morgenstern, skończy w listopadzie 86 lat. Jego wiek daje o sobie znać począwszy od otwierających film surowych białych napisów  na czarnym tle, a skończywszy na scenach erotycznych, które wyglądają mniej więcej tak: aktorki odwracają się plecami do kamery i krocząc powoli, zsuwają z siebie ubrania. Po chwili, gdy są już całkiem nagie, spoglądają zalotnie na bohatera. Czynnościom tym towarzyszy odpowiednia, pościelowa muzyka ilustracyjna. Ów staroświecki styl nie jest zresztą wadą. Ustala raczej priorytety Morgensterna, którego interesuje bardziej "co" niż "jak". Tytułowe mniejsze zło to zasada, którą kieruje się główny bohater filmu, sprytny literat Kamil (doskonale bezbarwny Żurek), podczas dokonywania kolejnych życiowych wyborów. Świat nie jest miejscem dla idealistów, dlatego trzeba iść na kompromisy. Człowiekowi udaje się dzięki nim zdefiniować rzeczywistość, a przy okazji płynąć z prądem przemian. Kamil nauczył się tego od ojca (rewelacyjny Gajos), który w czasie wojny służył w AK, a w PRL-u zapisał się do partii i został dyrektorem dużego zakładu. Gdy jednak nadarzyła się okazja, założył u siebie związek zawodowy. Nic więc dziwnego, że cenili go zarówno komuniści, jak i robotnicy i duchowni. Trzeba wąchać czas – twierdzi słusznie ojciec. Kamil niechętnie przytakuje. Podpisuje list protestacyjny przeciwko cenzurze, by jakiś czas potem zaoferować ubekom swoją pomoc w rozpracowywaniu Czesława Miłosza. Niech tylko dadzą mu paszport, a on już sobie jakoś poradzi  i wszystko załatwi. Choć nie wiemy do końca, czy złożona ubekom propozycja była na serio, czy też nie, Kamil będzie stosował podobny wybieg w następnych etapach swojej wielkiej gry. Morgenstern przedstawia jego  przygody z delikatną ironią, ale bez prób wstrzykiwania w tkankę fabularną porcji jadu. Nie czyni z Kamila ani łajdaka, ani tragikomicznej figury kręcącej się na zardzewiałej karuzeli socjalizmu jak postaci z arcydzieł Munka. Ambicje bohatera są po prostu dużo większe od artystycznych umiejętności, którymi obdarowała go Bozia. Jedynie w scenie, gdy Kamil decyduje się porzucić ciężarną kochankę, widać różnicę między małym talentem a małym charakterem. Szkoda, że akurat ten wątek rozpływa się w powietrzu bez jakiejkolwiek puenty. Na tym tle dość fałszywie wypada finałowa przemiana psychologiczna bohatera - niepotrzebny patos dławi gorzką refleksję dotyczącą losów polskiej inteligencji uwikłanej od wieków w sieć nieczystych zależności. Niemniej, film Morgensterna jest kawałkiem porządnego kina, które wie, jak posługiwać się "mądrym" śmiechem. Czy pozostanie nam coś więcej, gdy dobro zostanie zastąpione wyłącznie mniejszym złem?
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film Morgensterna ze scenariuszem Janusza Andermana, z muzyką Michała Lorenca, w wykonaniu niezłych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones