Recenzja serialu

Magda M. (2005)
Jacek Borcuch
Maciej Dejczer
Joanna Brodzik
Paweł Małaszyński

Krótka opowieść o kobiecie niepełnosprawnej życiowo

My - Polacy mamy tendencje do oglądania filmowych bądź serialowych bubli. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Ot chociażby "Tylko mnie kochaj" czy "M jak miłość". Coraz mniej osób stawia na
My - Polacy mamy tendencje do oglądania filmowych bądź serialowych bubli. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Ot chociażby "Tylko mnie kochaj" czy "M jak miłość". Coraz mniej osób stawia na dobre kino. Łatwiej jest wybrać się na gniot, który nie tylko z rzeczywistością ma niewiele wspólnego, ale coraz częściej fabuła w tego typu historiach graniczy z czystym absurdem. Tego typu serialem jest również "Magda M.". Główną bohaterką jest Magdalena Miłowicz. Piękna, trzydziestoletnia prawniczka, pracująca w jednej z lepszych kancelarii w Warszawie, mająca duże, ślicznie urządzone mieszkanie, kota i przyjaciół. Jedynymi jej problemami są faceci. Któregoś pięknego dnia, podczas przyjęcia z okazji otwarcia prawniczego sezonu letniego spotyka Piotra Korzeckiego - byłego kolegę ze studiów, przystojnego prawnika. Z racji swojego zawodu zaczynają się często ze sobą spotykać. Najpierw na wokandzie, później również poza nią. Po mnóstwie podchodów i sprzeczek okazuje się, że żyć bez siebie nie mogą. I wydawać mogłoby się, że teraz ich wspólne już życie będzie usłane różami. Niestety na horyzoncie pojawiają się coraz to nowe kłopoty. Raz ex-małżonka pana Korzeckiego, innym razem dziwna choroba. Ale miłość wszystko wybaczy. Zdradę, porzucenie, brak zaufania. Czyż nie? Jak już wcześniej wspomniałam, serial ten należy do produkcji o absurdalnej wręcz historii. Bo jak inaczej nazwać fabułę, w której praktycznie wszystko jest idealne? Zastanawiam się, czy znalazłaby się osoba, która ma wyższe wykształcenie prawnicze, pracuje w zawodzie, posiada duże, piękne mieszkanie, matkę z którą kłótnie wyglądają jak codzienna wymiana zdań w niektórych domach i grupkę szczerych, oddanych przyjaciół, którzy byliby w stanie dać zrobić sobie dla niej krzywdę "taką małą", czy taka, która ma idealny charakter. O ile ta pierwsza ma jeszcze jakąkolwiek rację bytu, o tyle tę drugą ze świecą szukać. Co prawda bohaterowie mają problemy, ale w miarę szybko je rozwiązują i znów panuje sielanka. Kolejną wadą serialu jest maksymalne rozciąganie fabuły. Wręcz do granic wytrzymałości, przez co serial po jakimś czasie staje się nudny jak flaki z olejem. Na pierwszy pocałunek głównych bohaterów trzeba było czekać 14 i 1/2 odcinka. Podobnie na ich pogodzenie (tu akurat 9 i 1/2). W dodatku trudno jest zrozumieć główną bohaterkę, pojąć motywy działania i brak konsekwencji z jej strony. Bez ogródek stwierdzam, że jej nie rozumiem. Magda Miłowicz to dla mnie kobieta niepełnosprawna życiowo, która kurczowo trzyma się wcześniej wytyczonych szlaków, by w ciągu 5 minut zmienić zdanie niczym małe rozkapryszone dziecko, które do końca nie wie, czego tak naprawdę chce (dobrym przykładem może być tutaj ostatni odcinek serialu). W dodatku gra Joanny Brodzik sprawia, że nie współczuje jej bohaterce życiowych upadków, ale co gorsza śmieszy mnie jej postępowanie. Mimo wszystko ta produkcja TVN-u nie jest denna w 100%. Jej głównym atutem jest muzyka, która znacząco wywiera emocje, ale również w niektórych przypadkach gra aktorska. Mowa tu nie o Pawle Małaszyńskim (bo temu najwidoczniej skończyły się pomysły w momencie 3 transzy i postać Piotra coraz bardziej przypominała mi Granda), a o Szymonie Bobrowskim, który idealnie wykreował postać Bartka (jest to chyba jedyna postać w tym serialu, która ma "ręce i nogi") oraz o Bartku Kasprzykowskim serialowym Wojtku - kolejnej życiowej ciamajdzie, ale w odróżnieniu od tytułowej bohaterki wywołującej uczucie współczucia, a czasami nawet i lekkiego uśmiechu na twarzy. Obie postaci, kiedy mają bawić - bawią, kiedy denerwować - denerwują. Wielkim plusem serialu jest próba przełamania dotychczasowych stereotypów i wykreowanie pozytywnego wizerunku geja - człowieka z krwi i kości. Tę rolę bardzo dobrze przedstawił Bartłomiej Świderski. Atutem są również dialogi przedstawiające potyczki słowne bohaterów, ale na tym plusy się kończą. Serial zdobył dużą popularność, wypromował aktorów (chociaż moim zdaniem nie tych, których powinien). Pokazał kobietę niesprawną życiowo i mężczyznę idealnego. Warszawę jako cudowną metropolię 40-milionowego państwa i doskonałe życie trzydziestolatków. No cóż, absurd goni absurd.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bardzo często zastanawiam się, jak to jest być scenarzystą. Kilka razy próbowałam napisać własny... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones