Ten film utwierdził mnie w przekonaniu, że Sean Penn to jeden z najlepszych aktorów. Maserve jest po prostu przerażający. typ człowieka, którego nie chciałbym spotkać na ulicy. Ogromny plus dla Penn'a, że pokazał nie tylko do bólu złego człowieka, ale obnażył także jego inne wady. W rzeczywistości porucznik (czy kim on tam nie by)ł jest małym, ograniczonym tchórzem. Nie chciał zgwałcić dziewczyny jako pierwszy, cisnął się żeby najpierw zrobił to Ericsson (jakbym widziała kłótnie w 2 klasie podstawówki). No i oczywiście sam jej nie zabił. Rola genialna, z jedne strony człowiek wypruty z jakichkolwiek uczuć, które mogłyby świadczyć, że jest człowiekiem. Z drugiej jest kimś tak małym...Genialne i tylko dlatego 8/10
zgadzam się , Sean Penn zagrał genialnie w tym filmie, jego rola powala na kolana
Penn przyćmiewa swoją rolą przede wszystkim Michaela J. Fox'a, rola rzeczywiście jest fenomenalna
Dobrze się czujesz? Penn zagrał tutaj swoim standardowym zestawem min(wykrzywiona gęba i nic więcej). Michael J. Fox pokazał swój ogromny talent dramatyczny. Nie rozumiem jak tak można opierać się na jednym aktorze.
Zgadzam się, ta mina, to już jakaś jego maniera i jego płacz, prawie w każdym filmie
Każdy aktor ma jakąś swoją "manierę" i krzywi się w charakterystyczny dla siebie sposób, więc to jakiś wydumany problem.
Natomiast co do płaczu - w którym miejscu filmu on płacze?
Aktor ma grać swoją rolę napisaną przez scenarzystę, a nie stosować w prawie każdym filmie swoja minę/manierę, co niestety stosują skądinąd również moi ulubieni aktorzy De Niro i Al Pacino, ale już przeginają, kiedyś grali swoje role zróżnicowanie, a w późniejszym wieku stosują te swoje maniery, może to wynika już z rutyny, może już wg nich nie muszą się starać.
P.S. Sean Pean płacze tą swoją miną podczas golenia kiedy informuje żołnierzy, że ten czarnoskóry chyba Brown zmarł.
Po prostu dość dawno nie oglądałem. Nie muszę pamiętać każdej sceny filmu, który ma 30 lat.
Ale z ciekawości przypomnę sobie tę scenę.
ooo tak, Penn na pewno jakiś pomysł na postać miał, ale co z tego, gdy zachowywał się jak kreskówka ze swoim ciamkaniem oraz krzywym ozorem ( ten jego krzyk w scenie z uderzeniem łopatą w twarz wszystko podsumowuje).
Takiego Pana Penn'a nie widzialem. Jest taki inny świeży w tym filmie. Pokazał swój geniusz który potem miałem okazję oglądać w "Sam" (bardzo niedoceniony) czy "Rzece tajemnic". Postać okrutnika, zwyrodnialca, i bydlaka połączona z niesamowitym tchórzem, i osobą cholernie słabą przyćmiła każdą postać. Wielki ukłon w stronę Pana Seana
Racja 100% kiedy pierwszy raz oglądałem ten film przez cały czas chciałem go zabić genialna rola.
Mi się wydaje,że Meserve jest jedna z tytułowych ofiar wojny.Przyjechał do Wietnamu jako normalny człowiek ( uratował życie wietnamskiemu chłopcu w pierwszych tygodniach o czym sie dowiadujemy podczas przesłuchania,uratował Eriksona) natomiast w trakcie trwania wojny w Wietnamie na jego oczach ginęli koledzy,wszechobecne zagrożenie 24/dobę plus poczucie bezkarności doprowadziły do tego że zwyczajnie siadła mu psychika.
Nie przesadzacie czasem? Sean Penn zagrał jak zwykle. Jego gra jest tutaj taka jak w każdym innym filmie(no może oprócz "Jestem Sam"). To Michael J. Fox zasługuję na pochwałę. Zagrał niesamowicie wiarygodnie. Bardzo dobrze oddał emocje granej przez siebie postaci. Wspominaliście że to Meserve jest ofiarą wojny. Nie zgadzam się z tym. Eriksson też przeżywał całe to piekło a mimo to nie uległ, nie stracił zdrowego rozsądku i nie zachowywał się jak zwierzę. Do końca pozostał sobą. Nie można traktować warunków w jakich się znajdujemy jako wymówki dla tak potwornych czynów.
Na pewno M.J. Fox miał trudniejsze zadanie - atrakcyjniejsze są role szwarccharakterów, ale trzeba Pennowi oddać, że się spisał. To aktor z charyzmą, jakiś mydłek nawet dobrze napisanej negatywnej roli by tak nie zagrał.
Penn i charyzma. Nie żartuj. Charyzmè to miał jego brat. Zresztą widać, że Sean Penn sporo swojemu bratu ukradł. Gra dokładnie tak samo jak Chris, a to przecież Chris był pierwszy w Hollywood.
Sorry, ale to Ty raczysz żartować. Żeby była jasność - nic nie mam do Chrisa, ale on jako tzw. aktor charakterystyczny sprawdzał się świetnie w określonym repertuarze i tak tez był obsadzany.
Pozwolę sobie tylko wkleić tu swoją własną wypowiedź z dyskusji właśnie na jego profilu - starszy z braci ma szerszy wachlarz możliwości, aktorskich środków wyrazu, większą głębię.
Jeśli tego nie widzisz, to trudno. Nie mój problem.
Ale to również nie mój problem, że Ty nie rozumiesz mojego punktu widzenia. Nie jestem jakąś maniaczką, która się na Penn'a uwzięła. Kiedyś go lubiłam, ale kiedy się obejrzy już jakąś liczbę filmów z nim to można zauważyć, że on wszędzie gra tak samo. Nic nowego nie pokazuje.
Zgadza się - liczba mnoga (casualties) nie jest tu przypadkiem.
Jednym wojna odbiera życie - jak tej wietnamskiej dziewczynie, innym człowieczeństwo - jak jej oprawcom, którzy w normalnym życiu najprawdopodobniej czegoś takiego by nie zrobili.
Jedni i drudzy to ofiary tego syfu.
Dokladnie:
- wietnamka jako dosłownie ofiara wojny,
- Meserve, Clark, Diaz i hatcher sąd wojenny
- i Eriksson jako ten, na którym wojna i to czego doświadczył, odciśnie piętno na psychice do końca życia. Co pokazuje scena końcowa z tą dziewczyną z autobus.
Aczkolwiek w ostatniej scenie po słowach dziewczyny można chyba mówić o czymś w rodzaju katharsis jeśli chodzi o głównego bohatera. Zły sen się skończył.
Konkretnie to sierżant, nie porucznik :)
Pza tym fakt - strasznie perfidny s....yn. Znając postawę Erickssona, jego nieumoczenie w gwałt i tak chciał chłopaka pogrążyć, próbując zmusić do zabójstwa.
Nie wydaje mi się, żeby to był typ człowieka, który tak samo zachowuje się na ulicy. To raczej wojna zrobiła z niego degenerata - czyli nic nowego.
Tego 'tchórza' to sobie dorobiłeś zdaje się na podstawie swoich odczuć względem postaci. Przy całym zbydlęceniu granej przez Penna postaci nie widzę u niego tchórzostwa. Raczej był perfidnym gościem. Od początku widział i wyczuwał, że Erickson jest słabym ogniwem, potencjalnym 'kapusiem' i dlatego chciał go umoczyć, a nie dlatego że sam się bał zgwałcić dziewczynę(przecież zgwałcił jako pierwszy), czy zabić. Czego by o nim nie powiedzieć, to odwagi mu nie brakowało, o czym świadczy chociażby scena ratowania Ericksona.