Bardzo pozytywne zaskoczenie, film do szpiku kości prawdziwy bez głupawego happy endu. Ja przynajmniej cenię sobie kino, które dotyczy życiowych problemów, historie pokazane bez zadęcia, jakie słyszymy z opowiadań lub doświadczamy sami. Takie filmy są o wiele lepszą pożywką dla ducha niż Testosterony, Lejdis i inny podobnego sortu chłam, który nie opowiada o realnym życiu tylko jest pustym komercyjnym produktem.
Tak. A w życiu bywa różnie. Znam rodzinę gdzie starą/chorą matką zajmował się syn, a nie córka. Starym ojcem też początkowo zajmował się ten syn. Mieszkanie po rodzicach przejęła córka. Ojciec żył długo do 100 lat. Pod koniec jego życia syn oddał go do domu opieki, a siostry nie poinformował ani o tym gdzie został umieszczony ojciec ani o jego pogrzebie. Nie zdajemy sobie sprawy jakie spory i niechęć może być w rodzinie.
Odnośnie filmu, bardzo ciekawą rolę zagrał Robert Więckiewicz.. Zwykle grał silnych ludzi, a tu człowieka słabego, z problemami.
Np. jakiej?
Koniec filmu pokazuje, że życie toczy się dalej - to jest najlepsza (bo najprawdziwsza) puenta.