Darzę go wielką sympatią, a to rzadkość u mnie w stosunku do polskich aktorów.
Ma taki swój specyficzny sposób gry, i wydaje mi się że nie jest typem człowieka którego nie
da się włożyć w ramę. Szanuję aktorów, którzy szanują samych siebie. Którym nie zależy na
tym aby stać się celebrytą, tylko na tym, aby pokazać że naprawdę potrafi się grać.
Stworzyłem konto, bo ktoś wszedł na mój teren.
Daję radę darzyć uczuciami tylko ludzi z którymi dłużej przebywałem, a emocjonować się jakkolwiek jedynie tymi, z którymi jakoś się skonfrontowałem.
Z aktorskiego występu też nie umiem wyjść z uczuciami do osób grających.
Dlatego, jak przedmówczyni, jest dla mnie wyjątkową sprawą sprawa z Panem Bobrowskim. Mimo, że nie kojarzę nawet jego imienia i nazwiska, bo mam słabą pamięć do tych rzeczy.
Aktor w "Prezencie dla Towarzysza Edwarda G." mi dał możliwość polubienia go bardzo mocnego, tak że gdy pojawił się w Róży cieszył mnie każdy moment z nim, mimo tego jaką postać grał.
"Prezent dla Towarzysza Edwarda G." jest tak serdeczny w relacjach pracowników telewizji. Łagodność tego Pana dała mi najpiękniejszy obraz czasów sprzed parudziesięciu lat. Dzięki właśnie łagodności w gestach, lekkich żartach, znajomości wzajemnej bohaterów i osadzeniu tego w realiach, które najczęściej podporządkowywały sobie całkiem słowa między bohaterami.