Strasznie się wciągnąłem po pierwszym odcinku, a niestety im dalej tym słabiej było. Najbardziej wg mnie spieprzono
motyw Montgomerych i ich ożywionego dzieciaka. Mógł wprowadzić sporo grozy do serialu a potem praktycznie olano
ten wątek. W ogóle odniosłem wrażenie trochę braku konsekwencji. Nora przed samobójstwem mówiła, że próbowała
zabić małego potwora, ale ten przeżył, co by oznaczało, że jest on "żywy"( w sensie nie jest duchem), ale w innym
odcinku dowiadujemy się, że można go odpędzić zwykłym "go away" tak jak duchy. Jak dla mnie szkoda, że nie skupiono
się na historii pierwszych właścicieli, imho najbardziej klimatycznej a wrzucono tłum niewiele wnoszących postaci jak
choćby ta para gejów.