Ep. II - Fugitive from space
Superman musi zmierzyć się z przybyszem z kosmosu (w zasadzie to jest ich aż dwoje, płci obojga), który planuje zalać Ziemię gadopodobnymi stworami siejącymi spustoszenie na wzór Godzilli...
Nawet z klimatem, choć mieszanka Człowieka ze Stali i oślizgłych obcych wydała mi się nieco ekstrawagancka. Znajdzie się tu nawet miejsce na zaskakujący (czyt. łatwy do przewidzenia) zwrot akcji w pewnym momencie. A w ramach "albumu rodzinnego" dostajemy pierwsze zakupy w centrum handlowym małego Kal-Ela.

Ep. III - By the skin of the dragon's teeth
Lex Luthor szasta kasą na prawo i lewo, z nudów posuwa się nawet do kupna... Wielkiego Muru Chińskiego, w którego podziemniach kryje się pradawny skarb. A wraz z nim uśpione przedwieczne zło...
Ten epizod dość wyraźnie zapamiętałem z czasów dzieciństwa, zwłaszcza akcję z sabotażem kolejki linowej. Superman napotyka równego sobie przeciwnika, do tego stopnia, że w finale musi chwilowo "sprzymierzyć" się z Luthorem. Standardowy dodatek w postaci "albumu" tyczy się tym razem perypetii pewnej "babysitter", która przez jeden wieczór ma się zajmować małym Clarkiem.

Ep. IV - Cybron Strikes
Metropolis zostaje nawiedzone przez przybysza z przyszłości zwanego Cybron, który pragnie zamienić wszystkich mieszkańców w podporządkowane sobie zombie-cyborgi. Ale nawet przyszłość mierzyć się nie może z mocami Człowieka ze Stali...
Nieco przekombinowane i niespecjalnie ekscytujące, choć pewnie jako dzieciak spojrzałbym na to bardziej przychylnym okiem. Cofając się w przeszłość przekonamy się z kolei tym razem jak wyglądał pierwszy dzień w szkole Clarka Kenta.

Ep. V - The Big Scoop
Lex Luthor wchodzi w posiadanie maszyny zdolnej przewidzieć wydarzenia godzinę naprzód. Tym samym możliwość ujawnienia prawdziwej tożsamości Supermana stanie się niebezpiecznie prawdopodobna...
Przybysz z Kryptona będzie musiał się tym razem mocno nagimnastykować, aby ukryć przed światem swe "ludzkie" alter ego. Akcji jest dużo i na nudę bynajmniej nie można narzekać. Za to czterominutowy bonus na koniec odcinka, w którym młodociany Clark jedzie na obóz ze skautami zdecydowanie bez polotu.

Ep. VI - Triple-play
Przeciwnikiem Supermana jest tym razem Prankster, swoisty odpowiednik Jokera, który uwielbia zabawkowe gadżety i odznacza się specyficznym poczuciem humoru. Dokonuje on sabotażu podczas mistrzostw World Series...
Smakowity kąsek: pomysł, aby Superman grał w baseballowej lidze zakrawa na surrealizm najwyższej próby. Postać dowcipnisia-zbira jest z kolei mocno groteskowa (do Człowieka ze Stali zwraca się per "StupidMan") i jakby trochę z innej bajki - nawet kreska jaką jest rysowany, bliższa jest jakiejś disneyowskiej produkcji niż realistycznej raczej oprawie serii. A na dokładkę mamy możliwość zobaczyć wizytę nieopierzonego Kal-Ela w cyrku.

Ep. VII - The Hunter
Generał Zod wysyła na Ziemię stworzonego przez siebie "Łowcę", aby ten zabił potomka znienawidzonego przezeń Jor-Ela...
Fajnie jest: bez zbędnego kombinowania, za to z dramatycznym motywem "śmierci" Supermana. Postać Zoda przywołuje w pamięci drugą część kinowej serii i jest to odwołanie wielce szlachetne. W "albumie" mały Clark wchodzi z kolei w okres buntu i ucieka z domu. Nie na długo, rzecz jasna.

Ep. VIII - Superman and Wonder Woman vs. the Sorceress of Time
Z niewoli u Amazonek zbiega wredna wiedźma, co marzy, jakżeby inaczej, o zawładnięciu światem. Opór stawią jej potomkowie szlachetnych rodów: księżniczka Diana i Kal-El...
Superman i Wonder Woman to duet więcej niż wymarzony, więc plus już na starcie. Szkoda, że sama fabuła jakaś bez polotu, przeładowana wydumanymi atrakcjami i z kiepskim przeciwnikiem. Niezbyt ciekawie prezentuje się również przyjęcie urodzinowe Clarka w zakończeniu.

Ep. IX - Bonechill
Osobnik nazwiskiem Chilton Bone (sic!) za sprawą złowieszczego talizmanu przemienia się w kościotrupego ambasadora zła na Ziemi. Na początek musi usunąć z pola widzenia Supermana, który, jak zwykle w takich sytuacjach, nie jest skłonny łatwo odpuszczać...
Szwarccharakter taki sobie, ale przynajmniej jest klimacik, trochę a la stare odcinki "Scooby-Doo". Przyjemne, choć wyraźnie czegoś brakuje. W ramach bonusu: nauka jazdy Clarka Kenta.

Ep. X - The beast beneath these streets
W momencie odkopania ruin "Starego Miasta" w Metropolis, z podziemi wypuszczony zostaje nietoperzopodobny stwór, uwięziony tam przed stoma laty. Kiedyś naukowiec, teraz siejąca destrukcję bestia, która obmyśla chytry plan pozbawienia Supermana jego mocy...
Lekko dziwaczny odcinek, w którym nie brak ryzykownych pomysłów: potwór z zapomnianego miasta miota na ten przykład pajęczymi sieciami, zupełnie jakby był krewnym Spidermana. Z kolei wynaleziona przez niego machina jest bliźniaczo podobna do tej, która doprowadziła do zguby Jeffa Goldbluma w "Musze". Są także nawiązania do "Upiora w operze", tyle że wszystko to razem niekoniecznie tworzy przekonującą całość. Choć może w przypadku bajki dla dzieci po prostu niepotrzebnie się czepiam. Tak czy inaczej - musicie dotrwać do końca, aby przekonać się, jak wyglądała pierwsza randka Clarka Kenta.

Ep. XI - Wildsharkk
Statek pasażerski znika bez śladu w obrębie Trójkąta Bermudzkiego. Na jego pokładzie znajduje się Perry White, wydawca Daily Planet. Poszukiwania wszczyna trójka "zaufanych" gazety: Lois, Clark i Jimmy...
Sympatyczne, w klimacie "wakacyjnym", że tak pozwolę sobie ująć. Na dokładkę kariera futbolisty w wydaniu Clarka i pośrednia odpowiedź na pytanie, skąd się wzięły jego okulary.

Ep. XII - Night of the Living Shadows
W mieście pojawia się nowy złoczyńca. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że jego ujęcie jest praktycznie niemożliwe, jako iż jest on... cieniem...
Byłoby całkiem fajnie, gdyby nie spora ilość rażących niedorzeczności, które serwują nam tu autorzy historii. W ramach "albumu" zbliżamy się z kolei coraz bardziej do "punktu zero", bo przyszły superheros wybiera się tym razem na ceremonię rozdania dyplomów z okazji ukończenia nauki.

Ep. XIII - The Last Time I Saw Earth
Lecący na Marsa statek kosmiczny z Lois i Jimmym na pokładzie (ci to zawsze wiedzą jak się załapać na najlepszą zabawę) zostaje porwany przez wrogo nastawionych, świniopodobnych (Duke Nuke'em?) kosmitów. Ależ czeka ich zdziwienie, gdy przekonają się, że nie wszyscy "Ziemianie" są tacy bezbronni i zacofani...
Superman zwiedza obce galaktyki, a scenarzyści odcinka wyraźnie podkradają z "Gwiezdnych wojen": wystarczy przyjrzeć się kosmicznej kantynie albo sposobowi, w jaki Człowiek ze Stali rozprawia się z wodzem obcych. W sumie miły kicz, a wrażenia dopełnia pierwsza misja w wykonaniu Supermana, która zostaje nam zaserwowana na deser.

Siema, gdzie to można znaleźć?

Cześć, Znalazłeś??

Niestety nie, jeśli znajdziesz daj znac

Poprawka https://www.dailymotion.com/video/x8j7q5v ale bez napisów, jesli znajdziesz cos lepszego daj znać